Hej! Czy pamiętasz?
Pierwsze spotkanie,
gdy w półlitrówce
przybyłaś na nie.
Ostro się wtedy
za mnie zabrałaś
i wówczas w sobie
mnie rozkochałaś.
Ukłuty żądłem
twojej miłości,
źle się poczułem
i miałem mdłości.
Na zajutrz lepiej
wcale nie było,
nic się nie jadło,
dużo się piło.
Człowiek życzliwy,
co dużo wiedział,
z radą pośpieszył
i mi powiedział.
Jak jesteś słaby
i masz pragnienie,
tym czym się strułeś,
to tym leczenie.
Po tym zabiegu
szybko odżyłem
i w taki sposób,
klina odkryłem.
Przy tobie znowu
było mi dobrze,
cudowne rzeczy
dawałaś szczodrze.
Byłem przy tobie
królem odwagi,
bez zahamowań
i bez rozwagi.
Czego nie miałem,
ty mi dawałaś,
raz przytulałaś,
raz odpychałaś.
Przy tobie w sercu
szczęście gościło,
ból i cierpienie,
gdy cię nie było.
Bezsenne noce
i brak łaknienia,
bojąc się przy tym
własnego cienia.
Oszukiwany
wciąż bez litości,
byłem ofiarą
twojej miłości.
Kochać mi ludzi
nie pozwalałaś,
wszystkich ode mnie
poodsuwałaś.
Szczęście zabrałaś,
dom i rodzinę,
w zamian mi dałaś
wzgardę i drwinę.
Luki tworzyłaś
w mojej pamięci
i prowadziłaś
w ramiona śmierci.
Karmiłaś głodem
mnie na śniadanie,
tak wyglądało
nasze kochanie.
Dosyć już tego!
Koniec cierpienia,
tak dużo jeszcze
mam do zrobienia.
I niech mi dusza
moja wybaczy,
że ją poiłem
łzami rozpaczy.
Już mnie nie zwiodą
twe obiecanki,
nie chcę już więcej
takiej kochanki.
A teraz sobię
litr mleka kupię,
mam ciebie wódo
serdecznie w dupie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz