Żalem i bólem
me serce broczy,
smutek się wdziera
ze łzami w oczy.
Z tęsknoty konam
na tym wygnaniu,
czemuś uczynił
tak ze mną draniu.
Byłam na twoje
palca kiwnięcie,
w gąszczu rozterek,
w życia zamęcie.
Troski składałeś
na moje barki,
by mną się sycić,
dzielić na miarki.
Przy tobie byłam
taka szczęśliwa,
zawsze gotowa,
zapobiegliwa.
Nawet by w nocy
było ci lepiej,
znalazłeś zawsze
mnie w nocnym sklepie.
Raz mnie rozbiłeś,
nic się nie stało,
choć muszę przyznać
to zabolało.
Pamiętasz kiedyś,
gdzieś przez godzinę,
ze mną zrywałeś,
bo masz rodzinę.
Odszedłeś sobie,
trzasnąłeś drzwiami,
myślałeś sobie,
że koniec z nami.
Codzienne troski
i głód radości
i smutny życia
odcień szarości.
Nikt cię nie kocha,
nikt nie rozumie,
patrzysz przez okno,
stojąc w zadumie.
Wróciłeś do mnie,
na pół złamany,
ja wybaczyłam
ci mój kochany.
Wtuliłam mocno
w swoje ramiona,
nie osądzałam
jak twoja żona.
Wciąż wybaczałam
twe liczne zdrady,
jak powracałeś,
od swojej baby.
Okrutny byłeś
dla mnie czasami,
gdy się dzieliłeś
mną z kolegami.
Czemu mnie ranisz,
skąpisz mi siebie,
jak źdźbło usycham,
gdy nie ma ciebie.
Marze byś do mnie
urazę schował,
podał mi usta
i mnie kosztował.
I był jak kiedyś
mną upojony
i moich ramion
ciągle spragniony.
By nasza miłość
przetrwała lata,
żebyś poza mną
nie widział świata.
Chcę się oddawać
bez reszty tobie,
chcę być w twym sercu,
nogach i głowie.
Na ciebie zerkam,
z półki w regale,
ty mnie nie widzisz
i nie znasz wcale.
Ja nie pozwolę!
Sobą pomiatać,
zobaczysz będziesz
za mną znów latać.
Więc ukochany,
bardzo cię proszę,
życia bez ciebie
dalej nie zniosę.
Podam ci miłość
swoją na tacy,
będziesz mnie pragnął,
jak inni pijacy.
Czekam na ciebie,
twoje usteczka,
na zawsze twoja,
Czysta Wódeczka.
Ps.
A teraz błagam,
nie mów nikomu,
weź mnie ze sklepu,
zabierz do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz