Dynamic Glitter Text Generator at TextSpace.net

poniedziałek, 22 lipca 2013

" PRECZ ! "

Iść dziś nie mogę parkową drogą,
bo mnie tam dręczą i krzywdę robią.
Nie siadam zmierzchem na mojej ławce,
bo zaraz wezmą  po małej dawce.
I tylko żal mi porannej rosy,
gdy człek po trawie chodził tam bosy,
mgieł się wznosiły ranne opary,
przykre, lecz były, też tam komary.
Nie poddam ciała na pastwe chmarze,
by się wyniosły, wciąż o tym marze.
a wówczas znowu w parku o świcie,
będzie cieszyło człowieka życie.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

" UŚMIECHNIJ SIĘ "

Uśmiechnij się,
bo ja się śmieje.
zbyt wiele smutku,
los ludzki sieje.

Zasiany smutek
rośnie obficie,
jak chwast się ciśnie
wciąż w ludzkie życie.

A potem znika,
a potem ginie
i z twarzy spada,
na łeb, na szyje.

I znów się dobrze,
w życiu nam dzieje,
uśmiechnij się,
bo ja się śmieje.

" BABA "

Kupiłem wczoraj gumową babę,
kupiłem sobie w sex shop-ie,
zawsze marzyłem o takiej babie,
naprawdę mówię ci chłopie

Lecz dzisiaj rano baba mi zwiała,
i się udała na lewo.
Zawór jej puścił, baba wyrwała
i poleciała na drzewo.

Tu ostrzeżenie do wszystkich chłopów,
sprawdzajcie czy nie felerne,
bo jak widzicie, niektóre partie,
niestety będą niewierne.


" BABA II "

Babę przywlokłem do domu nową.
Powód zachwytu i dumy.
Ma duże usta i skośne oczy
i ciało całe ma z gumy.

Poddając babę testom wierności,
świadom poprzedniej nauczki,
w wannie sprawdzałem atest jakości,
robiąc z nią miłosne sztuczki.

Test ten pomyślnie był zaliczony,
choć w figlach była dość bierna,
daleko do ideału żony,
ale przynajmniej będzie mi wierna.

wtorek, 9 kwietnia 2013

" POCZTA "

Do sąsiadki poczta przyszła,
po godzinie poczta wyszła.
Ależ teraz jest szczęśliwa,
dobrze poczta doręczyła.


" SĄSIADKA"

Wyzywającą sąsiadkę mam.
Cóż za kobieta, ja mówię wam.
Gdy tylko sąsiad z pracy przybywa,
to ona wrzeszczy i go wyzywa.

" URODZINY "

Na urodziny do mego kota,
przyszła z osiedla kocia chołota.
Kotki szalone, kocury stare,
miałem dziś w domu całą tą wiarę.

Złożyli kotu krótkie życzenia
i wzieli się do jedzenia.
Gryząc, mlaskając, miętosząc, rzując,
po prostu żarli, nic nie ujmując.

W oleju poszły w puszce sardynki,
grube babuni trzy plastry szynki,
jajka na miękko, pasztecik z kaczki,
befsztyk tatarski, w oleju flaczki.

Skrzydła z kurczaka w złotej panierce,
wątróbka w sosie, wieprzowe serce,
wypili mleka cztery kartony,
taki był koci naród spragniony.

A potem wszyscy pozalegali,
szarzy i rudzi, czarni i biali.
Zajeli wszystkie pułki regału,
fotel, kanapę i pół dywanu.

A gdy już siły nabrały koty,
to się zaczęły kocie zaloty.
Wnet się zaczęły bójki i zwady,
więc myślę sobię, no nie ma rady.

Zacząłem miotłą wymiatać wszystko,
żeby przegonić to towarzystwo.
A przy tym były kocie mamroty,
tak się pozbyłem kociej chołoty.

" WYKOP "

Dziś pot się ze mnie leje,
bo ciężką pracę mam,
pracuję przy wykopie
i radę sobie dam.

Łopatą i kilofem,
pogłębiam sobie dół
i dobrze mi to idzie,
bo mam już dołu pół.

W wykopach inżynierzy,
krzątają się co dnia,
dokładnie każdy mierzy,
czy wszystko dobrze gra.

A ja tam nic nie mierze,
bo ja swój szablon mam,
i wszysko mi się zgadza
i głowę za to dam.

I klient ma wygodę,
nie musi kurczyć nóg
i w razie co do czego,
by się przewrócić mógł.

Pracuję przy wykopach,
pracuję z długim stażem,
od dziecka już kopałem
i chciałem być grabarzem.

poniedziałek, 11 marca 2013

" WIOSENNA TĘSKNOTA "

Czekam na wiosnę, bo miała przyjść.
Czekam na wiosnę, cierpliwie.
Może gdzieś w śniegu zagrzęzła i…
Może wygrzebie się szczęśliwie.

A tutaj zima się rozsiadła
i ściąga aurę od północy,
chłodem zawiewa świat na wskroś,
który chce wyjść spod ciepłych kocy.

Wyjdę na drogę spojrzeć w dal,
może zobaczę odsiecz idącą,
może zobaczę ją gdzieś tam,
ciepłą, radosną i śpiewającą.

Przyjdź wiosno, przyjdź,
idź prosta drogą.
Ciepłym słoneczkiem wyjdź,
bo tęsknie za tobą.

poniedziałek, 4 lutego 2013

" BAŚNIE "

Jest w starych baśniach mądrości wiele,
mądre i słuszne na tamte czasy,
nam one jednak niosą niewiele,
nie te królestwa i nie te lasy.

Już baba jagi dzieci nie straszą,
choć wiele wciąż z nich się zachowało
i lustereczka prawdy nie głoszą,
bo by się prawdy znosić nie dało.

Nie ma już strasznych, dwugłowych smoków,
z nimi rycerze też wygineli,
nikt już nie sypia na ziarnku grochu,
raczej na łożu z fabryk Ikei.

Żadna sierota, w za dużych butach,
nie pójdzie w takich na potańcówke,
buta nie zgubi, księcia nie znajdzie
i chwiejnym krokiem wsiądzie w taksówke.

W lesie nie znajdziesz w czapie krasnala,
topielce też już nie siedzą w wodzie,
pewnie na zachód wszystkie uciekły,
stoją u niemca w jego ogrodzie.

Babci kapturek już nie odwiedza,
choć babcia wilka wczoraj złapała,
siedzi i cierpi babcia bez maści,
bo z renty wnuczce babcia nie dała.

Mech i paprocie baśni nie tworzą,
nie rozkwitają im w nocy kwiatki,
teraz się w bajkach specjalizują,
prasa brukowa, oraz sąsiadki.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

" WRONA "

Leci gdzieś wrona,
bardzo się spieszy,
w domu mąż został,
zostały dzieci.

Macha skrzydłami,
coś wypatruje,
wznosi się w góre,
to znów nurkuje.

Spieszyć się musi
czarne ptaszysko,
bo rzucą śmieci
na wysypisko.

Będzie dziś mogła
zrobić zakupy,
spożyć na miejscu,
wziąść do chałupy.

Lubi słodkiego
zjeść coś w bufecie,
chwilę zapomnieć
o bożym świecie.

A tam na miejscu
wron cała chmara,
choć nie przybyła
jeszcze śmieciara.

I stoją, kraczą
o wielkiej biedzie
i że za mało
dzisiaj przyjedzie.

Stoi, narzeka
długa kolejka,
że tu najlepiej
było za Gierka.

A teraz przyszło
żyć w demokracji,
poddają towar
utylizacji.

Nagle się troszczą
o środowisko,
a gówno trafia
na wysypisko.

Rzucą na rynek
kupe w nocniku,
zgnitą marchewkę,
torby z plastiku.

Serek w połowie
nie dojedzony,
a z mięsa ucho
szalonej krowy.

Ciężkie jest życie
w tych czasach wrony,
bo demokracji
ujemne strony,

do poszukiwań
ciągle zmuszją,
a biedne skrzydła
siły nie mają.

Leć że ty wrono
pomiędzy bloki,
tam towar mają
małe hasioki.

Tam świeże jeszcze
rzucą pieczywo,
leć że tam wrono,
leć tam a żywo.

Poprawmy sami
twarz demokracji,
chętnie pozbąćmy
się dziś kolacji.

Wrzućmy do śmieci
to co najlepsze,
coś co dla wrony
jest użyteczne.

Niech że ta wrona
też się nacieszy,
nakarmi męża,
nakarmi dzieci.

I nie wrzucajmy
szkła do śmietnika,
a już tym bardziej
z kupą nocnika.

" POŻAR "

Szła  sobie  Zosia
wzdłuż polnej dróżki,
pachniały w koło
polne kwiatuszki.

W górze lipcowe
świeciło słonko,
skowronek śpiewał
sobie nad łąką.

Szumiało w polu
złociste zboże.
- Daj mi chłopaka
nareszcie Boże!

Daj Panie Boże
wreszcie chłopaka,
bo nie wytrzymam
i będzie draka.

Szła sobie Zosia
wzdłuż owej dróżki,
a z podniecenia
drgały cycuszki.

Myśli w jej głowie
się kotłowały.
- Daj mi chłopaka,
choć by był mały.

Może być z Jasła,
może być z Łodzi,
byle by miał to,
o co jej chodzi.

Byle gotowy
czekał w potrzebie,
byle by mogła
czuć się jak w niebie.

Idzie więc Zosia
i sobie marzy,
oset ją kłuje,
pokrzywa parzy.

Ma już na nogach
zaczerwienienie,
ona ma jednak
inne zmartwienie.

W nocy spać nie da
księżyc za oknem,
bo Zosia nie chce
spać już samotnie.

Leżała by se
z chłopcem u boku
i nie wstawała,
choć by z pół roku.

Szła sobie Zosia
wzdłuż pola drogą,
kopiąc kamienie
ze złości nogą.

Złości się Zosia
kamienie kopie
i coraz bardziej
myśli o chłopie.

A łąki pachną
sianem skoszonym,
a Zosia płonie
ogniem szalonym.

Żar się potężny
w jej ciele budzi
i tylko chłopiec
żar ten ostudzi.

- Gdzie jesteś luby?
Ja cała gorę,
ugaś  płomienie
i ocal w pore.

I krzyczy Zosia,
cała rozgrzana.
- Dajcie mi chłopca!
Oj! Dana, dana.